Meksyk-narkotykowy raj

Wracając wspomnieniami do mojej podróży życia, cieszę się, że udało mi się wrócić stamtąd w „całości”.Może zabrzmi to drastycznie, ale teraz z perspektywy czasu, nie są to słowa „rzucane na wiatr”.

Meksyk to jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie. Wybierając cel tej podróży, nie myślałam, w ten sposób, że może mi się stać tam coś złego. I rzeczywiście dwa tygodnie spędzone w jednym z najlepszych kurortów w tym kraju sprawiły, że w żaden sposób nikt nie dał nam przez chwile odczuć, że mogłoby być inaczej. Pracownicy oraz lokalni mieszkańcy przesympatyczni, szanujący swoją pracę, traktujący turystów, jak”Boga”.Dla nich każdy dolar z napiwku to szansa na lepsze jutro. Bezpieczeństwo każdego gościa to dla obsługi sprawa priorytetowa, tutaj komfort i jakość usług są na najwyższym poziomie. Niestety pomijając dobre strony, nie sposób ominąć tematy o wojnach narkotykowych gangów, które trwają tutaj od lat. Będąc przejazdem w nadmorskim miasteczku „Playa del Carmen” dało się to odczuć, Podejrzane „typy” jeżdżące w furgonetkach od razu przykuły naszą uwagę.

Od razu wróciłam wspomnieniami do informacji sprzed kilku dni o strzelaninie na bazarze jaka rozegrała się w Acapulco. Zginęło kilku niewinnych turystów tylko dlatego, że znaleźli się w złym miejscu i o złej godzinie. Wielokrotnie słyszałam także o napadzie na autokar z polskimi turystami, którzy zostali obrabowani. My decydując się na wykup wycieczek fakultatywnych, byliśmy ostrożni i może dzięki temu udało nam się uniknąć nieszczęścia. Wojny narkotykowe pochłaniają co roku tysiące ofiar jednak bieda jaka tu panuje zmusza ludzi do produkcji oraz handlu twardymi narkotykami i wydaje mi się, że nie zmieni się to przez następne kilkanaście lat.